sobota, 17 maja 2014

Otwarta klatka.

             Kochać, żyć, nie umierać, a jak umierać to spełnionym...




Będzie już lepiej. Tak będzie lepiej. Musi być w końcu lepiej. Tak... będzie. Nie wiadomo jeszcze jak, ale stanie się to właśnie dziś. Tak czuje, tak myśli.

Anastazja wstała z łóżka. Nie miała dziś żadnego snu ( i chwała ci Panie!). Ubrała się w świeżą sukienkę i ruszyła do stołówki. Rozmyślała o wszystkim. O wszystkim co ją boli i rani. O wszystkim, dzięki którym jest silniejsza i w jakiś sposób lepsza. Po wizycie ojca i pierwsze lekcji dotarło do niej, że nie wszystko stracone, że jest osoba, dla której musi być dzielna, dla której nie może się poddać, nie może uciec, musi być cierpliwa i musi się powstrzymywać przed różnymi celami – jej matka. Tak matka – Katarzyna Leszczyńska z domu Chmielnicka. Matka i żona – szczęśliwa w związku kobietą, której nagle runął świat, a co najgorsze, nie wie kim jest...

Rozmyślanie zakłócił gwar w stołówce. Anastazja rzuciła okiem po obskurnym pomieszczeniu i znalazła miejsce obok Simona. Nie wiedziała, czy może  nim porozmawiać w takim tłoku, więc poprosiła go, aby poszli do ogrodu.

Przez drogę prawie się nie odzywali do siebie. Usiedli na swojej ulubionej ławce.

- Wiesz, pan du Barry uczy mnie śpiewu
- Serio ?! Ale jak, przecież to stary zgred – odpowiedział Simon.
- Dla mnie jest bardzo miły.
- Bo ty jesteś inna, jesteś ...
- No jaka? – zapytała Anastazja lekko zażenowana.
- Jesteś ... cudowna – odpowiedział i zarumienił się.
Anastazja nie wiedziała co powiedzieć, na szczęście nie musiała nic mówić,  bo właśnie odezwał się dzwonek na lekcje.
- Do przerwy – powiedział Simon i przytulił ją.
- Na razie – odpowiedziała Anastazja i poszła na matematykę.

Nudy, nudy, nudy, nudy...
Tak, dobrze trafiła matematyka z dyrektorem. Nie ma co. Rozwiązała wszystkie zadania na dziś i czytała książkę. Miała dyrektora w głębokim poważaniu.  Książka była milion razy ciekawsza od zadawanych zadań z „życia”. Miała dość wszystkiego i nie zamierzała go słuchać. Tak, zew buntowniczki, hmm albo bardziej dziewczyny z przeszłością. Nie chciało jej się nic, więc nic nie robiła.

Z pewnego rodzaju transu wybudził ją dzwonek na przerwę. Wybiegła z klasy. Miała teraz się spotkać z Simonem. Chciała się z nim spotkać, bo bardzo go lubiła i w ogóle był jedyna osobą z którą utrzymywała jakiekolwiek stosunki.

Gdy dotarła do ich ulubionej ławki Simon już tam siedział.  Na powitanie wymienili się uśmiechami. Anastazji jakoś zrobiło się lżej na duszy. Usiadła koło niego.

- Jak tam matma z dyrem? – Zapytał.
- Nie wziął mnie do tablicy, więc fajnie, skończyłam książkę. 
- Ja miałem francuski z du Barrym. Zrobił nam sprawdzian. Nic nie napisałem, a on dał mi ściągę. Serio. Nie mogłem w to uwierzyć. Jakbym nie napisał to wątpię, czy mógłbym to poprawić, a inaczej bym kiblował.
Anastazja zamknęła oczy i wygrzewała się w słońcu.
- Jesteś piękna.
Nie wiedziała, czy to jej wyobraźnia, czy jednak to Simon. Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Jesteś piękna i ...ważna dla mnie. Jesteś moją przyjaciółką. Wiedz o tym.
Anastazja lekko się zmieszała, ale bardzo się ucieszyła.
- Ty też Simon jesteś  dla mnie ważny. Jesteś moim przyjacielem.
Przeszkodziłam dzwonek. Anastazja wstała, uśmiechnęła się do niego i poszła do szkoły. Miała mieć teraz wychowanie fizyczne (czego nie znosiła, bo jak można lubić wf, gdyż nie można zagrać sobie z przyjaciółką  tylko ze spoconymi wyrostkami.
Czołgała się więc powoli do swojego pokoju po strój. Otworzyła pokój , a na stoliku zobaczyła list:

Panno Leszczyńska !
Znowu będzie Pani zwolniona z lekcji z wiadomego powodu. Czekam na Panią tam, gdzie ostatnio.

A.Du Barry


Ucieszyła się, że znów będzie na lekcji śpiewu. Kochała muzykę. Kochała śpiew. Kojarzyło się jej z wszystkim co dobre i ciepłe. Naprawdę, rzecz tak mała i tak nie pozorna sprawiła, że Anastazja czuła się potrzebna i kochana.

Pobiegła więc do pana du Barry’ego, który właśnie wchodził do sali.
- Dzień dobry. Nauczona? – zapytał.
- Tak, chyba tak, śpiewałam to kiedyś.
- To dobrze, przyda się na jakąś okazję, a teraz chcę Cię o coś zapytać: czy zechciałabyś wziąć udział z konkursie w Paryżu. Rozumiem, że możesz się nie zgodzić, czy coś, ale przemyśl to jeszcze, dobrze?
- Oczywiście, że się zgadzam, pewnie nic nie wygram, ale nigdy nie byłam w Paryżu.
Anastazja nie wiedziała jak ma dziękować za powierzoną jej szansę, by choć na chwilę wyrwać się z tego gówna do lepszego świata. Tak, trzeba w to wierzyć. Trzeba, aby nie zmarnować sobie życia na dochodzeniu do wniosku, że życie to jedno wielkie błoto bez przyszłości.

- Zaśpiewałabyś jedną piosenkę po francusku, a drugą po polsku, jeśli się zgodzisz.
- Tak, tak dobry pomysł – odpowiedziała.
- To po francusku może 
"Vois Sur Ton Chemin", a drugą wybierz sobie na następne zajęcia, dobrze? Masz tu tekst – podał jej kartkę.  Usiadł przy fortepianie. – W jakiej tonacji? – zagrał dźwięk. – Może być?
- Tak, będzie dobrze.


- Vois sur ton chemin 
Gamins oubliés égarés 
Donne leur la main 
Pour les mener 
Vers d'autres lendemains 

 

 

- Dobrze, ale ten fragment delikatniej.


Więc śpiewała delikatnie, delikatniutko.  Nawet nie zdążyła się zorientować, jak skończyła śpiewać całość. W sercu było jej jakoś cieplej i wierzyła, że jest dobrze.

- Bardzo dobrze. Chyba możemy przyjąć  taką interpretację. Spróbujemy jeszcze raz?- zapytał.
- Tak, jestem gotowa – odparła i zaczęła śpiewać.
Śpiewała jeszcze kilka razy, aż zabrzmiał dzwonek.
- Leć już. Będę Cię zwalniał na wychowaniu fizycznym. Konkurs jest za trzy tygodnie, więc musisz jak najszybciej znaleźć drugi utwór.
- Dorze, postaram się. Dziękuję i do widzenia. – Anastazja wybiegła z sali i pobiegła do parku, aby spotkać się z Simonem.

Ale na ich ulubionej ławce go nie było. Był on pod szopą i bił się z jakiś wyrośniętym chłopcem. Anastazja bała się podejść, ale chciała mu jakoś pomóc. Na szczęście bójka w miarę szybko się zakończyła, gdyż nieopodal szopy znalazł się jeden z wychowawców starszej klasy.
- Cześc, co Ty tu robisz? – zapytał zmieszany Simon.
- Czekam na Ciebię- odpowiedziała. – Po co się biłeś?
- Obraził moja matkę.







3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam :/ Niecierpliwie czekam na dalszą część!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jaką polską piosenkę wybierze Anastazja. Może okaże się w następnym rozdziale więc lecę czytać! Genialny rozdział jak zwykle. :)

    OdpowiedzUsuń